Thursday, 23 September 2010

Bieg przez Londyn

Jacek Dukaj napisał kiedyś: "Niemożliwości to rzeczy jeszcze nie dosyć przemyślane". Bardzo podoba mi się ten cytat, bo niesie ze sobą niesamowitą wręcz dawkę optymizmum.
Jakiś czas temu pracownicy metra w Londynie zorganizowali jednodniowy strajk. Dla miasta, gdzie miliony ludzi codziennie korzystają z tego środka transportu, to naprawdę poważna sprawa, choć szczerze mówiąc najbardziej przejąłem się tym w jaki sposób dostać się do pracy po drugiej stronie Londynu. W sprzyjających okolicznościach (a takie nie były, bo w podobnej do mnie sytuacji znajdowało się sporo innych osób) dojazd autobusem zająłby mi ponad 2 godziny. Zamiast tego stwierdziłem, że spróbuję tam po prostu POBIEC.
Oczywiście w pierwszej chwili stanęły przede mną przeszkodzy i związane z tym problemy:
  • 16 km do przebiegnięcia rano i tyle samo wieczorem
  • ubrania na drugi dzień w pracy
  • pogoda w Anglii jest bardzo zmienna
  • nie znałem drogi
  • musiałem jakoś przetaszczyć klucze, komórkę, portfel i kartę wejściową
  • nie miałem zbytnio odwagi wejść w krótkich spodenkach do mojego banku czy też na piętro pełne ludzi w biurowych strojach
  • i sporo innych...
Nie zraziłem się tym jednak. Dzień wcześniej zostawiłem czyste ubrania, a wszystkie inne problemy jakoś się rozwiązały same. Pogoda była rewelacyjna. Jeśli chodzi o drogę, to wbrew moim obawom była nawet całkiem dobrze oznakowana, z racji nowo zbudowanych ścieżek rowerowych. Tak wyglądała moja trasa: Przebiegałem przez Kensington Gardens, Hyde Park, następnie Wellington Arch, Green Park, Buckingham Palaca, The Mall, Trafalgar Square, później kawałek nad Tamizą, potem przez City aż do Tower of London, mijając po drodze St. Paul's Cathedral i the Monument (pomnik pożaru z 1666roku), a stamtąd ścieżkami rowerowymi aż do Canary Wharf. Przeciętny turysta potrzebuje przynajmniej jeden dzień by zobaczyć to wszystko, mi zajęło to niecałe 70 minut, niewiele dłużej niż podróż metrem.
Pomysł biegania do pracy niesamowicie mi się spodobał. Po pierwsze dlatego, że trasa jest fantastyczna, a po drugie to wielka oszczędność czasu, bo zamiast porannego biegania przed pracą po parku, mogę teraz czy to dłużej pospać, czy też zrobić coś użytecznego rano. W ciągu ostatnich 2-3 tygodni pokonałem ją już jakieś 10 razy.
Oczywiście wszystko można udoskonalić. Dość szybko zoptymalizowałem trasę, nie tylko jeśli chodzi o długość ale ilość przejść dla pieszych, gdzie trzeba czekać, czy też unikanie zatłoczonych części Londynu. Kupiłem też plecak, żeby nie trzymać w ręce rzeczy, które mi później będą niezbędne przez resztę dnia.
Najważniejsze jednak by się odważyć, zrobić ten pierwszy krok, wyjść poza coś, co wydaje sie niemożliwe i zamiast mówić "nie mogę tego zrobić" zapytać się siebie: "jak mogę to osiągnąć?"

No comments: