Kiedyś marzyłem by złamać barierę 3 godzin, teraz czułbym się źle, gdybym pobiegł wolniej. Noblesse oblige - jak już się dostałem do elity, to muszę trzymać pewien poziom :)
Start był na stadionie olimpijskim z 1928r (od 1996 już nie jest używany), co niewątpliwie było bardzo atrakcyjne. Uczestników było mniej niż 6tys., co wygląda blado przy takich maratonach jak Londyn, Berlin czy Paryż, jednak to i tak znacznie więcej niż w jakimkolwiek polskim maratonie.
Po starcie tradycyjne przepychanki i rozbijanie się łokciami, bo, jak to zwykle bywa, niektórzy zaczęli w nieodpowiedniej grupie dla siebie i później tylko blokowali tych szybszych...
Po pętli wokół Vondelpark, bieg rozgrywał się ulicami Amsterdamu. Sama trasa była dość interesująca, jedynie odcinek nad rzeką Amstel dłużył się niemiłosiernie. Przeszkadzał też bardzo silny wiatr.
Mniej więcej do 25km utrzymywałem tempo ok: 4:03 min/km, ale później musiałem już zwolnić...Przez dość długi czas biegłem z biegaczem z Polski (ostatecznie był 1.5min wolniejszy) przez co kolejne kilometry mijały dość szybko. Ostatenie 2-3km to już była mordęga, ale nijak się to ma do Ironmana ;)

186te miejsce na 5983 osób, które ukończyły to też przyzwoity wynik:
Bib number 110 | ||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
Cała trasa (w mocno przyspieszonym tempie) do obejrzenia tutaj. A oto własnoręcznie zmontowany filmik z maratonu:
No comments:
Post a Comment