Thursday 12 February 2009

Doping w triathlonie

Jednym z tematów poruszanych podczas spotkania z Chrissie Wellington, był doping w triathlonie.
Jest to sport generalnie czysty, co może dziwić biorąc pod uwagę jak nieludzkim obciążeniom poddawani jesteśmy podczas nie tylko w czasie wyścigów, lecz także podczas kilkumiesięcznych, morderczych treningów. Coś co jest zmorą zawodowego kolarstwa tutaj praktycznie nie występuje. Może też przez to, że nie jest to sport zbyt opłacalny. Nagrody za wygranie Ironmanów nie są duże i wielu profesjonalistów musi mieć jakąś dodatkową pracę, zwłaszcza jak musi jeszcze utrzymać rodzinę. Nijak się to ma do milionów jakie dostają kolarze za zawodowe kontrakty. Ale jak powiedziała Chrissie: "we don't do it for money" :)
Nie oznacza to, że kontroli nie ma - po zakończeniu wyścigu, najlepsi muszą przejść przez różne antydopingowe testy.
Dowiedziałem się też ciekawej rzeczy: zawodnicy startujący w konkurencjach olimpijskich muszą się stosować do zaleceń WADA's Code (World Anti-Doping Agency). Oznacza, to, że muszą podawać kontrolerom CODZIENNIE miejsce swojego pobytu i godzinę kiedy mogą przeprowadzić testy. Trochę to uciążliwe, ale wiadomo, że bycie na dopingu w czasie zawodów, kiedy kontrola jest nieunikniona, to po prostu igranie z ogniem :)
Triathlon na dystansie Ironmana nie jest sportem olimpijskim, więc nie trzeba przestrzegać tej procedury, jednak Chrissie ujęła mnie tym, że zapisała się na to dobrowolnie i mocno angażuje się w promocję czystej rywalizacji. Ma to sens, bo przy treningu zajmującym 40godzin w tygodniu ("4-6 godzin dziennie przez 7 dni w tygodniu" - serio, tak trenuje mistrzyni :)) nikt nie chciałby przegrać ze zwykłym oszustem, bo inaczej nie da się tego nazwać.
W triathlonie dyskwalifikacja jest na 1-2 lata. Wg Chrissie powinna być dożywotnia, bo (i tutaj się zgadzam), ktoś kto sięgnął po doping przekroczył pewną granicę i nie ma moralnego prawa by dalej zajmować się sportem.
W sumie doszukałem się tylko jednego przypadku dyskwalifikacji zwycięzcy Ironmana. Tym niechlubnym wyjątkiem była Niemka, Nina Kraft. Po 2-letniej dyskwalifikacji wróciła do sportu, wygrała nawet Ironmana na Florydzie i w Brazylii. Chrissie natomiast powiedziała: "She may have got back, but I don't have any respect for her neither as a person nor an athlete".

Monday 9 February 2009

TCR Show

Za namową znajomego wybrałem się na TCR Show (Triathlon, cycling, running).
Impreza trwa 2 dni, ściągają tam rozmaici wystawcy sprzętu, jest też sporo ciekawych wykładów. Potrzeb zakupowych nie miałem zbyt dużo, poprzestałem tylko na nowych butach do biegania i okularach :)
Największe wrażenie natomiast zrobiło na mnie spotkanie z Chrissie Wellington. Jakby, ktoś nie wiedział, ostatnio po raz drugi z rzędu wygrała Ironmana na Hawajach. Pomimo straty 10min z powodu przebitej dętki wygrała z przewagą 15 minut. Pierwszy tytuł zdobyła w swoim debiucie. Wygrała 5 Ironmanów, a dopiero w 2007 stała się profesjonalną zawodniczką.
Podczas spotkania opowiadała o swoich treningach, wyścigach w sposób zarazem i skromny i dowcipny, tak, że nie sposób było jej nie polubić. Poza tym bardzo ostro wypowiada się o zawodniczkach biorących doping (na szczęście w triathlonie to są bardzo rzadkie przypadki). Dla mnie - prawdziwa mistrzyni i niesamowite źródło inspiracji.

Szkoda, że Polacy nie mają nikogo takiego :/ Przy kimś takim śmieszne jest zachwycanie się Małyszem czy Kubicą.